Zawsze mam pewne obawy. Czy zdjęcia, których zrealizowanie mi powierzono, będą takie, jakie sobie zleceniodawca wymarzył. Nie boję się, że nie dam rady - jeśli bym nie dał, to bym zrezygnował ze zlecenia. Sesji biznesowej / reklamowej, nie miałem jeszcze "okazji" odmówić, ale jeden ślub już tak ;) Uwierzcie mi, zmęczony byłem już po rozmowie podczas mieliśmy podpisać umowę... nie sprostałbym wymaganiom Panny Młodej.. No ale nie o tym ja.. a o czym? aaaa no więc.. mam takie obawy o to, czy zdjęcia będą takie, jakie klient sobie zarysował w głowie. Dlatego zawsze, podczas wstępnej rozmowy wypytuje o charakter zdjęć, przeznaczenie, co jest ważne w danym zdjęciu - yyy tak.. Sushi wiadomo, ale mam już za sobą sesje maszyn, w których np. istotą był mały element.. i to, że maszyna była ogromna, było nieistotne. Potrzeba było sfotografować w jak najlepszy sposób element, który w środku tłocząc, przesuwał produkt po taśmie. To było to, co miało trafić do katalogu, pokazując potęgę tej maszyny. Dla zleceniodawcy, to było oczywiste.. ale nie dla mnie ;) Teraz już wiem, nie wielkość a to tam, co przesuwa się i po taśmie jedzie :)
Także, najważniejsze dla mnie to ustalić, co jest najważniejsze w tej sesji, do czego będą używane zdjęcia. Jeśli sesja jest wykonywana na miejscu, tak jak to miało miejsce w przypadku MimiSushi, kwestia zobaczenia jak wygląda kącik, w którym będę wykonywał zdjęcia (oświetlenie, ilość miejsca, stoły, krzesła, WC, kanapa, telewizja... stój!... do krzeseł tylko xD) Sprawy organizacyjne i techniczne są dla mnie bardzo ważne, aby zabrać wszystko co trzeba na sesję zdjęciową.
Zaczęliśmy od rana! Skoro świt, chyba była 10:00... Ryby się właśnie kończyły łowić, sosy wykańczały a sam Szef już układał, rolował i inne takie pyszne sushi :) Rozstawiłem się w moim przytulnym kąciku, usiadłem na sowie i odpaliłem TV ;D No jak się już rozstawiłem, przećwiczyłem światełko wjechał pierwszy set. drugi, trzeci, czwarty..... i tak przy 20-tym zaczęło mi już burczeć w brzuszku.. Paradoks, tego wszystkiego był taki, że ja z sushi to najbardziej schabowy, mielony :D Szef Adam, znał moją bolączkę i... kiedy wjechały kolejne roleczki były z... pyszniutkim kurczaczkiem i kaczuszką, specjalnie dla mnie :) No więc... odwróciłem się tyłem do Pana Adama, wyjąłem kaczuszkę i kurczaczka z tej bujnie przystrojonej liściem glona obwódki i zjadłem :)) Bijcie mnie, katujcie, wyzywajcie... No ile razy robiłem podejście to nie są moje kubki smakowe. A wiem, że MimiSushi słynie z najlepszego sushi w mieście.. zamawia żona, zamawia sąsiadka a w Otwocku pachnie sushi co druga klatka.. i ile dostałem wiadomość podczas sesji, że jak mi dobrze :) Będę jadł najlepsze sushi w mieście... no będę :D Dobrze, nie przynudzam już :) Jak znacie to wiecie, jak nie znacie to poznacie - MimiSushi Otwock - Polecam :)
tagi: sesja reklamowa, sesja produktowa, fotografia kulinarna, otwock, mimisushi, piotr ambroziak, fotograf, warszawa, restauracja, jedzenie, apetyczne zdjęcia, józefów, falenica, jedzonko